niedziela, 4 maja 2014

Anielica domowa

Długi weekend coś wspaniałego.
Można pospać dłużej, trochę zwolnić,
pobyć z rodzinką,
pozachwycać się wiosną, słońcem,
rozkwitającym ogrodem,
albo nadrobić zaległości w szyciu.
U mnie - obydwie opcje zaliczone.
Nadmienię również,  
że pokonałam ponad 60 km na rowerze
co jest dla mnie nie lada wyczynem,
zwłaszcza po zimowym lenistwie ruchowym.
Przejdę jednak do opowieści szyciowych,
w końcu temu miał służyć mój blog.
Zatem prezentuję moją najnowszą Tildę :
oto anielica domowa 


W zasadzie uszyłam ją z myślą o mojej znajomej,
która poprosiła mnie o Tildę dla siebie .


Pracując nad zamówioną lalką pomyślałam, 
że może to będzie anielica domowa, 
czyli gosposia w fartuszku.


Anielinka dostała więc sukieneczkę w kropki 
oraz fartuszek w paski.


Włoski zrobione z brązowej włóczki 
zaplotłam jej w warkoczyki.


Rozsiadła się na naszej kanapie i...........


i chyba jej nie oddam.


Rozgościła się też w naszym ziołowy ogródku.



Muszę przyznać, że świetnie wyglądała 
przeciskając się między donicami z lawendą i rozmarynem.



Zachwycała się
 pięknie rozrastającymi się funkiami.


i ślicznie kwitnącym różanecznikiem.


No i jak ją teraz oddać 
skoro ona pokochała nasz ogród i dom 
a my pokochaliśmy ją.
Anielica domowa naszą już będzie 
a znajoma poczeka jeszcze troszkę na swoją :)
Pozdrawiam słonecznie,
 wiosennie 
i cieplutko.