niedziela, 7 września 2014

Słoneczna niedziela

Witam wszystkich :)
Mam świadomość, że strasznie długo mnie tu nie było
ale w zasadzie szyciowo - lalkowo niewiele 
się u mnie działo.
Za chwilkę będę się usprawiedliwiać, 
zanim to jednak zrobię koniecznie muszę wstawić
fotki z pierwszymi zwiastunami kończącego się lata.
Udało mi się dzisiaj wyruszyć
 na krótką wycieczką rowerową i oczywiście 
przytaszczyłam do domu wiecheć różnych,
rosnących obok ścieżki rowerowej cudności.

Wrzosy kwitną teraz tak rozkosznie, że nie mogłam się oprzeć
więc ciachnęłam odrobinę 
a że tuż obok rumieniły się owocki dzikiej róży 
cóż miałam począć?
Tak nazbierało się różnych różności,
bo zaraz obok rosło to i jeszcze tamto,
a teraz pięknie wygląda w starym wiaderku.
Uwielbiam ten moment roku, 
kiedy już powolutku wkrada się jesień 
z piękną paletą swoich barw.
No ale już dosyć zachwytów nad pięknem natury.
Długo zastanawiałam się czy 
zdjęcia, które dziś wstawię w ogóle prezentować 
na blogu.

To właśnie właśnie on był powodem 
mojego zniknięcia na prawie cały sierpień.
Babciny kuchenny kredens.
W zasadzie nie babciny.
 Historia mojego kredensu
jest dosyć zawiła.
Od dłuższego czasu poszukiwałam takiego kredensu,
bezskutecznie ma się rozumieć, 
a kiedy znalazł się jeden, ( oczywiście do totalnego remontu)
okazało się że tuż za płotem,
  u moich sąsiadów, stoi sobie spokojnie drugi kredensik niepotrzebny 
- ba nawet przeznaczony na przemiał.
 Przygarnęłam obydwa a ich odnowienie 
zajęło mi prawie miesiąc.
Drugi kredensik czeka jeszcze 
na dokończenie nadstawki
 i powędruje do pralni.
Prezentowanej wyżej zajął honorowe miejsce 
w pokoju dziennym.

Oczywiście nie mogłam się oprzeć
i uszyłam zawieszki serduszka.


Na białym kredensie pięknie prezentuje się ścięta 
w ogrodzie lawenda i zasuszone hortensje.


Doprowadzenie kredensu do pożądanego stanu 
nie było łatwe 
ale efekt niezmiernie mnie cieszy.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Mam nadzieję, że teraz wróciłam już na dobre na blog 
a przede wszystkim do lalek :)