A miała już przyjść wiosna!
W zasadzie nie można mieć pretensji do wiosny,
że ociąga się z przyjściem, bo to dopiero początek marca.
Luty jednak dał nam tyle słonecznych dni,
napawających nadzieją właśnie, że to już........
A tu ciągłe strzykanie gdzieś w kościach,
( chyba niedoleczone przeziębienie daje o sobie znać)
no i smutek jakiś nie wyjaśniony
i nieuzasadniony właściwie zagościł dziś u mnie.
Dosyć ciężki tydzień mam za sobą
i to może właśnie źródło piątkowego smuteczku.
Na poprawę humoru posiedzę tu troszkę
dokonując prezentacji mojej nowej Tildy.
Jest rudowłosa i dosyć zadziorna
( przynajmniej na pierwszy rzut oka )
Zrobiłam dla niej berecik z lawendowej włóczki.
i takież buciki do kompletu.
Dostała lawendową sukienkę z falbanką
a warkoczyki związałam jej lawendową,
atłasową wstążeczką.
Ma na imię Hania,
Ale równie dobrze mogła to być Ania -
- Ania z Zielonego Wzgórza.
Oby i nasze wzgórza szybko zrobiły się zielone,
to i smuteczki znikną
( taką mam nadzieję ).
Urocza jest! Miłego weekendu :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję , wzajemnie:)
UsuńPozdrawiam