Długi weekend coś wspaniałego.
Można pospać dłużej, trochę zwolnić,
pobyć z rodzinką,
pozachwycać się wiosną, słońcem,
rozkwitającym ogrodem,
albo nadrobić zaległości w szyciu.
U mnie - obydwie opcje zaliczone.
Nadmienię również,
że pokonałam ponad 60 km na rowerze
co jest dla mnie nie lada wyczynem,
zwłaszcza po zimowym lenistwie ruchowym.
Przejdę jednak do opowieści szyciowych,
w końcu temu miał służyć mój blog.
Zatem prezentuję moją najnowszą Tildę :
oto anielica domowa
W zasadzie uszyłam ją z myślą o mojej znajomej,
która poprosiła mnie o Tildę dla siebie .
Pracując nad zamówioną lalką pomyślałam,
że może to będzie anielica domowa,
czyli gosposia w fartuszku.
Anielinka dostała więc sukieneczkę w kropki
oraz fartuszek w paski.
Włoski zrobione z brązowej włóczki
zaplotłam jej w warkoczyki.
Rozsiadła się na naszej kanapie i...........
i chyba jej nie oddam.
Rozgościła się też w naszym ziołowy ogródku.
Muszę przyznać, że świetnie wyglądała
przeciskając się między donicami z lawendą i rozmarynem.
Zachwycała się
pięknie rozrastającymi się funkiami.
i ślicznie kwitnącym różanecznikiem.
No i jak ją teraz oddać
skoro ona pokochała nasz ogród i dom
a my pokochaliśmy ją.
Anielica domowa naszą już będzie
a znajoma poczeka jeszcze troszkę na swoją :)
Pozdrawiam słonecznie,
wiosennie
i cieplutko.
Śliczny aniołek :-)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety pogoda na weekend się popsuła i cały ten czas przesiedziałam w domu :-(
Pozdrawiam :-)
Czasami aura płata nam figle i kiedy życzylibyśmy sobie słoneczka bo akurat mamy wolny dzień jak na złość pada deszcz, ale posiedzieć w cieplutkim domku i poleniuchować troszkę też nie zaszkodzi:)
Usuńpozdrawiam