Dzisiaj konik, którego zrobiłam
w ubiegłym tygodniu.
W gruncie rzeczy sama nie wiem jak to się stało,
że jednak powstał bo jakoś niezorganizowane działania
zdarzały mi się nieustannie, w skutek czego tysiąc zaczętych prac
a ukończonych..........
lepiej nie pytać .
Konika jednakże udało mi się skończyć
zatem prezentuję go dumnie:)
Lniany konik spenetrował nasz ogród.
przeskakiwał z rabaty na rabatę
patataj.........patataj..........patataj.........
Jeszcze boczek:)
i drugi boczek:)
Jutro pocwałuje do nowego domu.
Domu, w którym szalenie kocha się konie
jestem pewna, że będzie mu tam dobrze:)
Jeszcze na koniec dodam , że rodzi się w bólach post
- relacja z kursu w Łucznicy
ale szalenie trudno jest wybrać kilka spośród 190 zdjęć
i krótko a rozsądnie opisać jak to w Łucznicy było
zatem jeszcze nie czas na tę opowieść:)
Pozdrawiam serdecznie
życząc miłego wieczoru.
Wygląda jak prawdziwy rumak :-)
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia :-)
Dziękuję ślicznie :) Osoba dla której go zrobiłam ma własnego konia i szaleje na jego punkcie
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że tego też pokocha :)
Śliczny konik.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kursu w Łucznicy.