Dzisiaj będzie o sowach.
Niektóre z nich zamieszkały w naszym domu
inne powędrowały w świat.
Kilka nie doczekało się zdjęć ( szkoda bo fajne były ),
czasami zdarza się tak, że nie zdążę zrobić zdjęcia
a praca już wędruje do nowego właściciela.
Moje najukochańsze sowy , szare : mama i córeczka
przysiadły na oknie
w naszym pokoju dziennym,
inna też szara (a jakże) rozgościła się na półce.
W sypialni też nie mogło zabraknąć sowy
biało - szarej oczywiście:)
A różowe poleciały do ślicznych, małych siostrzyczek Hani i Agatki,
które serdecznie pozdrawiam.
Były jeszcze turkusowo - szare i biało - różowe w białe kropki
Myślę, że temat sówek powróci jeszcze
ja natomiast udam się ochoczo do szydełkowania
bowiem szydełkowy miś dziś u mnie na tapecie.
Pozdrawiam niedzielnie :)
Spodobały mi się Twoje mięciuchne sowy nie mniej, jak koteczki z poprzednich postów. :) Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za odwiedziny i miłe słowa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczne wszystkie. Przyznam się, ze takich w zimowej odsłonie, z szaliczkami, nie widziałam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za odwiedziny:) Cieszę się , że sówki się spodobały:)
OdpowiedzUsuń